Music

czwartek, 21 kwietnia 2016

Rozdział 10

Avengers
Wdowa
Wracając z potyczki w San Francisco ,atmosfera panująca w naszym środku podróży była napięta .Każdy siedział cicho ze wzrokiem wbitym w ziemie.
Patrząc na Clinta siedzącego obok zastanawiałam się co go łączy z tą dziewczyną. Mocny chwyt Hawkeye'a wyrywa mnie z tych rozmyślań.
- Widzę.
- Co ?
- Nat ja widzę ,ja widzę !!!!!
Wszyscy unoszą głowy i patrzą na niego jak na wariata.
- Clint ty chyba zwariowałeś, jakim cudem możesz widzieć skoro jakieś dwie minuty temu nie widziałeś ?
- Już ja wiem jakim cudem. Nie patrzcie na mnie tak ,tylko uwierzcie mi że widzę.
Kapitan podchodzi do nas powoli i kuca. Wystawia obie dłonie przed siebie.
- Ile widzisz palców Clint?
- Sześć.
On naprawdę widzi !! Nie zwariował. Wstaje i odchodzi do blondynki, która została poddana opiece Scarlet, tak samo ja Coulson i Pietro. Ruszyłam w ślad za nim.
- Powiesz nam kto to jest ?
- Ona ? Jestem pewien ,że ta ciekawość zżera was od środka.
- Powiedz !!!
Mężczyzna podniósł ręce z uśmiechem na twarzy.
- Dobra ,dobra już mówię. To moja siostra.
Zamurowało mnie i jak tak patrzyłam na innych to ich także. Nikt nie wiedział o siostrze, o bracie tak ,ale o siostrze? Jestem ciekawa czy Nick coś takiego wiedział,
a jeśli tak to czemu mi nie powiedział.  Byłam zdenerwowana ,ale miałam nadzieje ,że tym razem tego po mnie nie będzie widać.
- Ty masz siostrę?!
- Nie mogę ? Chyba moi rodzice mieli prawo mieć trójkę dzieci ,nieprawdaż?
- Pewnie, ale czemu nam nie mówiłeś ,że prócz Bernarda jest jeszcze ...
- Ma na imię L...
Turbulencje wstrząsnęły naszym samolotem.
- Tony co się dzieje ?!
- Ktoś nas atakuje !
Ruszyłam biegiem do jedynego działka jakie znajdowało się na statku.  Wywróciłam się po drodze uderzając w ścianę niedaleko kabiny z bronią obronną statku.
- Dzięki Stark.
Nie ma to jak wysyczeć pod nosem jeszcze kilka innych paskudnych przekleństw pod adresem kumpla z grupy. Usiadłam na krześle obrotowym przed panelem sterującym całą maszynerią. Stark jest stanowczo zbyt pomysłowy jeśli chodzi o takie gadżety. Czasami wymyśla zbyt trudne do ogarnięcia przedmioty ,dlatego mija trochę czasu nim ktokolwiek zrozumie o co chodzi w ty wszystkim. Przeklęłam go ponownie pod nosem. Spojrzałam przez szybę ,a widząc kolejne cienie aż zawrzało w moim ciele. Miałam ich już dość. Jedyny z nich pożytek to to ,że dzięki nim poznaliśmy siostrę Clinta.
- Co ty tam jeszcze robisz ?! Strzelaj!!
- Siedź cicho ,albo strzelę ale do ciebie!
Krzyki ustały ,ale same przekleństwa pod adresem potworów zlały się w jeden głośny szept. Może to dziwne ,ale przez to zaczęłam się bardziej denerwować. Wymierzyłam i strzeliłam. Jeden z głowy jeszcze co najmniej osiem. Kiepsko ,byłoby lepiej gdyby ustawiły się w rządku i dały się ładnie powystrzelać. Niestety to tylko piękne marzenia ,nie do spełnienia. Przesuwałam działkiem do każdego po kolei i wszystkie pożegnałam z entuzjazmem. Rozejrzałam się jeszcze przez okienko i dopiero gdy stwierdziłam że nie ma już zagrożenia wróciłam do głównej kabiny jeta. Kapitan, Clint i Scarlet przytrzymywali ciała naszych rannych towarzyszy ,a Tony ustabilizował lot.
- Były jakieś jeszcze stwory ?
- Patrzyłam ,nie widziałam. W razie czego wrócę. Nie martw się mam wszystko pod kontrolą.
- To dobrze ,pomożesz Kapitanowi i Hawkeye'owi ? Chyba nie radzą sobie z poukładaniem naszych towarzyszy.
Czyjeś kroki dały nam szansę na zakończenie dość trudnej do dalszej "bardzo ciekawej i wcale nie uciążliwej" rozmowy.
- Jak będziecie się kłócić to nigdy nie staniemy się drużyną ,za jaką postrzegają nas cywile.
"Jasne Kapitanie ,bo dla nas to takie łatwe. Nie jesteśmy tobą."
Po dziesięciu minutach dolecieliśmy do naszej kwatery, bez żadnych przeszkód. Ranny zaprowadziliśmy do szpitala ,a sami udaliśmy się do pokoi by się odświeżyć. Gdy przechodziłam niedaleko salonu zauważyłam Fury'ego. Wyciągnęłam już komunikator ,gdy spojrzałam na szefa TARCZY. Pokiwał głową ,a ja dałam sygnał reszcie drużyny. Wszyscy zjawili się po pięciu minutach.
- Witam Avengersi. Słyszałem co się stało  i chciałbym się dowiedzieć gdzie teraz przebywa Coulson i Quicksilver?
- W naszym szpitalu. Zaprowadzimy cię.
- Nie trzeba. Jeśli jednak nie chcecie bym się kręcił sam nich towarzyszą mi Natasha i Clint.
Spojrzałam na blondyna. Wydał się trochę zdziwiony ,jednak zaraz przybrał swoją kamienną maskę. Tony i Steve tylko pokiwali głowami ,gdy my już dawno ruszyliśmy w kierunku wind. Po dwóch minutach znaleźliśmy się na piętrze szpitalnym. Pierwszą osobą jaką odwiedziliśmy był Phil. Leżał nieprzytomny. Zrezygnowaliśmy więc z teraźniejszego spotkania i ruszyliśmy dalej. Jako następna była siostra Clinta. Przypomniało mi się ,że do tej pory nie poznałam jej imienia. Weszliśmy do pokoju. Siedziała na łóżku i czytała książkę. Widać było ,że dalej jest słaba i zmęczona lecz jeśli spojrzeć na jej ożywienie na nasz widok ,zapomniałam o tym.
- Clint !!! Czemu ?! On miał o niczym nie wiedzieć!
- Spokojnie. Nat nie znasz jeszcze mojej siostry z imienia ,więc ... poznaj Lucy Barton. Lu poznaj Natashę Romanoff.
- Miło mi. Witaj Fury. Ciebie także miło widzieć szefie.
Zdziwiona spojrzałam na Nicka. Chyba nie śpieszyło mu się z wyjaśnieniami ,a ja niestety musiałam to zaakceptować. Poczekam ,dowiem się. Wszystkiego, więc lepiej niech pamięta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz