- Jesteś pewien ? - Chejron nie mógł ukryć zdziwienia moją decyzją .
- Tak jestem . . Nie zmienię swojej decyzji .
-A więc dobrze . Przekaż grupowym domków ,którzy biorą udział w misji ,żeby przyszli na naradę jeszcze dzisiaj wieczorem . Poproś by Piper przyszła z Lacy i zapytaj kogo wybrali Percy i Annabeth do swojej grupy misyjnej .
- Dobrze .
Wychodząc z gabinetu centaura natknąłem się na Mirandę córkę Demeter . Spojrzała na mnie z mieszaniną strachu i cienia irytacji ,jakby to ,że mnie spotkała było jakąś karą od bogów . Minęła mnie i weszła do pokoju z którego przed chwilką wyszedłem . Przybliżyłem się by usłyszeć o czym rozmawiają .
- Chejronie ,do obozu przybyli nowi herosi . Czy przysłać ich do Ciebie ?
- Nie ,nie trzeba . Zaprowadź ich do pawilonu jadalnego . A potem na arenę .
- ....
Reszty nie musiałem już słuchać . Wyszedłem z budynku i ruszyłem do pawilonu na śniadanie . Usiadłem przy stoliku Hadesa całkiem sam . Prosząc o sok jabłkowy i kanapkę z serem ,ruszyłem do ogniska .Wrzucając kanapkę dla ojca ,pomyślałem by choć przez jeden dzień nie mieć niczego na głowie ,by choć raz nikt mnie nie szukał i zostawił w świętym spokoju . Odchodząc od ogniska ruszyłem by powiadomić domki uczestniczące w misji o zebraniu w Niebieskim Domu . Zaszedłem do domku nr 6 ,zapukałem do drzwi czekając aż ktoś mi otworzy . Po chwili otworzył mi Malcolm . Blond włosy chłopak zamarł ,gdy tylko mnie ujrzał .
- Jest może Annabeth ?
Kiwnął głową potwierdzając moje przypuszczenia .
- Już po nią idę .
Zniknął za drzwiami ,w których chwilę później pojawiła się Annabeth . Spojrzała na mnie pytająco .
- Spotkanie grupowych uczestniczących w misji . Dziś wieczorem po kolacji . Przekaż Percy'emu i trzeciej osobie ,która idzie z wami .
Dziewczyna tylko kiwnęła głową ,a ja oddaliłem się czym prędzej od domku Ateny i ruszyłem do 10 . Tym razem otworzyła mi jakaś córka Afrodyty . Jakos mi się to nie uśmiechało . Od razu przeszedłem do rzeczy .
- Szukam Piper ,jest może w środku ?
Dziewczyna jakby posmutniała ,że przychodzę do jej siostry ,a nie do niej . Dziwnie się poczułem . Wiedziałem ,że jestem dla dziewczyn (nie wiem jak to ująć ?) pociągający zaraz po synu Posejdona ,ale od kiedy on jest z córką Ateny czuję jak wszystkie patrzą teraz tylko i wyłącznie na mnie . To dość irytujące . Piper pojawiła się przede mną odganiając myśli na boczny tor .
- Zebranie grupowych dowiesz się wszystkiego wieczorem po kolacji . I jeszcze jedna sprawa , weź ze sobą Lacy .
Spojrzała na mnie ze zdziwieniem ,ale pokiwała głową bez zbędnych pytań . Tym razem skierowałem swe kroki do domku nr 20 . Chyba po raz pierwszy otworzyła mi grupowa wybranego domku .
- Zebranie grupowych . Dziś po kolacji . Mam nadzieję ,że przyjdziesz ?
- Będą inne domki ?
- Tylko te wybrane przez Chejrona . Tylko nic nie mów innym grupowym .
- Dobrze .
Uśmiechnęła się na pożegnanie . A ja ... ,no cóż wcześniej może i bym się wyszczerzył ,ale nie teraz . Posłałem więc tylko lekki uśmiech ,który musiał jej wystarczyć , przecież żadko widuje się dziecko Hadesa uśmiechnięte ,a co dopiero szczerzące się na prawo i lewo . Ale oczywiście moja siostra Hazel to chyba jedyny wyjątek . Po "przesłaniu" wiadomości zaszedłem na arenę ,a moim oczom ukazał się nawet całkiem zabawny widok . Nowi obozowicze otrzymawszy broń nawet nie wiedziało jak się nią posługiwać . Patrząc na Chejrona z wysokości widziałem iskierki dobrej zabawy i nadziei , wiedział ,że kiedyś i oni zasłyną swoimi umiejętnościami jak poprzedni okryci sławą ,wielcy herosi . Nagle centaur spojrzał na mnie z pytaniem na twarzy . Rozumiejąc o co mu chodzi kiwnąłem głową potwierdzając. Uczniowie zaprzestali ćwiczeń i spojrzeli w kierunku obrany przez ich nauczyciela . Chejron widząc ich nagłe zainteresowanie moją osobą nie mógł powstrzymać się od uśmiechu .
- A może pokażesz im kilka nowych chwytów ?
- Tak Chejronie ,a potem zatańczę z nimi walca .
Centaur puścił moją odpowiedź z nutką sarkazmu i i ironi mimo uszu . Wstałem więc i ruszyłem prawie ,że na sam środek areny ,gdzie stał manekin wykonany z desek ,siana i bogowie wiedzą czego jeszcze . Wyjąłem swój czarny miecz i zamachnąłem się z precyzją oraz siłą ,która zaraz po ciosie wywróciła manekin treningowy do tyłu . W tłumie dało się już słyszeć lekki szmer budowanego podziwu ,szacunku i strachu .
- A może chce ktoś się z nim pojedynkować ?
" Chejronie czyżbyś stracił już całkiem rozum ?" Moje myśli nie zadowoliły by starego centaura ,ale tak sobie myślałem . Czy on chciał wysłać nowicjuszy na pewną śmierć? Czy chciał ich poprostu zastraszyć ? Niestety odpowiedzi na moje pytania musiały poczekać . Z szeregu wystąpił z dumną piersią wysoki chłopak o kasztanowych włosach i piwnych oczach ,które wyrażały odwagę i szczerą chęć popisania się przy swoich nowych kolegach i koleżankach .
- Mamy chętnego .
-To dobrze ,ale ja nie pojedynkuje się z nowicjuszami .
Już miałem się odwrócić ,gdy nowy się odezwał z kpiną w głosie .
-Przyznaj po prostu ,że się boisz i tyle . I zamkniemy sprawę .
- Znasz matkę czy ojca ?
- Matkę ,a co ?
- Bo podejrzewam kto jest twoim ojcem .
Zbiłem go z tropu . Tak samo jak resztę tłumu i samego Chejrona . Byłem z siebie zadowolony .
- I lepiej nigdy nie mów ,że JA się boje ,jasne ?
Po jego minie wywnioskowałem ,że wystraszył się mojego niezbyt miłego tonu . Wyjąłem mieczy i stanąłem w pozycji gotowej do pojedynku . Chłopak na chwilę się zawahał ,lecz po chwili przyjął pozę do walki . Zaatakował mnie jako pierwszy .
-----------------------------------------------------------------------
dziś wstawiam nowy mam nadzieję ,że w porządku będzie . Wstawiam szybciej gdyż jutro wyjeżdżam ,a rozdział chciałam już wstawić by nie było braków . Co ja się będę rozpisywać . Do zoba za tydzień :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz