Music

czwartek, 18 sierpnia 2016

HArry POtter

Środa....
Siedziałam w bibliotece po skończonych lekcjach. Wokół widziałam znajome twarze ,ale jakoś nikt nie wzbudził mojej ciekawości. Zajęłam się zadaniem z transmutacji. O animagach wiedziałam sporo. A jakoż było to tematem pracy zabrałam się za nią jak najszybciej. Skończyłam po dwudziestu minutach. Dwie długie rolki pergaminu. Westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze dużo czasu do zamknięcia biblioteki i brak innych zadań domowych. Na szczęście miałam przy sobie książkę ,którą dostałam od Remusa. Gdyby nie on i jego mały księgozbiór nie wiedziałabym co począć. Odcięta chwilowo od świata i zafascynowana książką nie zauważyłam dwóch postaci. (Przewidywalne? Wiem ;) )
- Co tam czytasz kujonie?
Podniosłam wzrok. No tak trzeba było się spodziewać.
- Czyżby klony postanowiły mnie odwiedzić?
- Klony? Może nie przesadzajmy.
Uśmiechnęłam się. Fajnie się ich powoli wyprowadza z równowagi.
- Czego potrzebujecie?
- Informacji.
Przewróciłam oczami. No pięknie. jestem w szkole dopiero kilka dni ,a dwie osoby z małego grona moich przyjaciół już czegoś potrzebują.
- Jakich?
- Przypominamy sobie nasze pierwsze spotkanie. Później kolejne. Dowiedzieliśmy się ,że jesteś metamorfomagiem. Zastanawiamy się czy nie ukrywasz jeszcze jakiś super zdolności. Więc... hmmm... posiadasz?
Ponownie się uśmiechnęłam. Oni są niemożliwi. Oj już widzę Remusa ,który komentuje: "Zupełnie jak ty ,widać ,że dobraliście się idealnie."
- Jeszcze wiele o mnie nie wiecie chłopcy. I nie dowiecie się przez jakiś czas.
- Oj no nie bądź taka!
Wyrzucili ręce w powietrze i opadli ciężko na krzesła. Spojrzeli na mnie maślanymi oczyma myśląc ,że wyjawię im swoje wszystkie tajemnice.
- Wybaczcie mi chłopcy ,ale na mnie te oczka nie działają.
- Weź przestań serio?! Jesteś jak Filch.
- O nie tak się bawić nie będziemy. No jak tak można do Filcha mnie porównać?!
Wstałam z udawaną złością. Wyszłam z biblioteki żwawym krokiem. Podążali za mną z uśmiechami na twarzach. Zatrzymałam się przed drzwiami do Wielkiej Sali. Za kilka minut zejdą się wszyscy uczniowie na kolację.
- Dalej się na nas gniewasz? Chyba wszyscy widzieli jak leciałaś zła.
- Ja zła? Nie skądże.
Zaczęłam się niepohamowanie śmiać. Nim dołączyli się do mnie spojrzeli na jak na wariatkę. Przerwała nam grupa Ślizgonów.
- Głupie dzieciaki.
- Może nie zaraz głupie tylko rozrywkowe dzieciaki.
Odeszli mamrocząc coś pod nosem. Weszłam do sali i ruszyłam w kierunku stołu Krukonów.
- Rozrywkowe. Chyba tylko my dwaj.
- Chcielibyście!
Odwróciłam głowę i wystawiłam im język. z uśmiechem usiadłam przy pustym stole. Po chwili przysiadła się Luna ,Cho ,Marietta i Diana. Do końca uczty wdałam się w dość ciekawą rozmowę z Cho ,która mówiła o ucieczce Syriusza Blacka. Tak Remus mi coś mówił ,ale nie pozwolił mi wyczytać tego w żadnej gazecie. Koniec kolacji. W dormitorium przed zaśnięciem przejrzałam wszystkie prace domowe ,dopiero gdy przekonana odłożyłam wszystkie pergaminy chwyciłam za album. Zdjęcia Remusa z czasów jego nauki były jakieś wyjątkowe. Nim zasnęłam pomyślałam o tych kilku dniach w Hogwarcie. Chyba znalazłam dom.

Czwartek...
Kolejne lekcje z Gryfonami i Ślizgonami. Czemu akurat muszę mieć lekcje z nimi? Jako jedyna Krukonka? No cóż pytania te długo będą chodzić mi po głowie ,jednak teraz już się do tego przyzwyczaiłam. Malfoy po swoim "strasznie śmiertelnym" wypadku pojawił się dopiero w połowie dwugodzinnej lekcji eliksirów. Robił z siebie ofiarę ,przez co Harry i Ron mieli mnóstwo roboty przy swoich i jego składnikach eliksiru powodującego kurczenie się ludzi i zwierząt. Nie był trudny. Ale patrząc na chłopaków było widać ,że próbują nie wybuchnąć. A to co wyprawia Draco ,nie mogłam zrozumieć jak można być tak nadętym. Spojrzałam na swoje lewo. Neville ,który nigdy nie radził sobie na lekcji eliksirów i co jeszcze pogarszał strach przed Snape'em męczył się nad swoim wywarem ,który nie przyjął odpowiedniego koloru jadowiciezielonego tylko...
- Pomarańczowy. Powiedz mi chłopcze ,czy przez  twój gruby czerep nic nie dociera do mózgu? Co mam zrobić żebyś zrozumiałl ,to co się do ciebie mówi Longbottom?
Hermiona zaproponowała pomoc jednak Snape odpowiedział swoim zwyczajnym chłodnym tonem ,przez co dziewczyna zrobiła się równie czerwona co kolega obok.
Lekcja dobiegła końca. Gryfindor stracił pięć punktów za dobrze wykonany wywar. Ruszyłam wolnym krokiem do pokoju nauczycielskiego. Zapukałam. Po chwili w drzwiach pojawiła się profesor Mcgonagal.
- Dzień dobry jest może profesor Lupin?
- Już go proszę.
Zniknęła za drzwiami ,w których chwilę później pojawił się Remus.
- Gotowa do lekcji profesorze.
Mężczyzna uśmiechnął się. Wpuścił mnie do pokoju po czym wytłumaczył co ma zamiar poprowadzić na lekcji.
- Tutaj ich przyprowadzisz?
- Tak. A ty na mnie tu zaczekasz.
- A co jeśli jakiś nauczyciel mnie wygoni?
- Powiem tylko tyle... nie daj się. Bądź taka jak zawsze.
Uśmiechnęłam się. Zadzwonił dzwonek na lekcje.
- No ja się zbieram. Poczekaj tu.
Wyszedł z klasy niespiesznym krokiem ,mijając się z profesorem Snape'em. Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam ,że będę miała aż takiego pecha. Snape usiadł na krześle w oddali patrząc na mnie spod łba.
- Co panna Sizoo tu robi?
- Czekam na lekcję panie profesorze.
Uśmiechnął się jakoś krzywo ,po czym siedział dalej cicho. Drzwi otworzyły się szeroko. Do pokoju wchodzili uczniowie ,za nimi wszedł Remus. Miał zamknąć drzwi gdy dotąd cichy Snape postanowił się odwzwać.
- Proszę nie zamykać ,Lupin. Nie mam ochoty tego oglądać.
Przemierzył salę szybkim krokiem ,a po danym strzeżeniu na Nevilla i odpowiedzi Lupina ,cały czerwony trzasnął drzwiami. Wskazując na szafę ,która zakołysała się ,wyjaśnił zaniepokojonym uczniom co siedzi w szafie. Hermiona i Harry odpowiedzieli na pytania.
- A teraz przećwiczymy zaklęcie bez różdżek. Proszę powtórzyć za mną... riddikulus.
- Riddikulus!
- Dobrze teraz trudniejsza część ,w której pomoże mi Neville.
Podeszłam do szafy razem z Remusem i Nevillem ,który wyszedł naprzód cały w nerwach.
- Posłuchaj Neville. Zastanów się co ciebie najbardziej przeraża?
Poruszył ustami ale odpowiedź na moje pytanie nie padła.
- Przepraszam ,Neville ale nie usłyszałem.
- Powtórzysz?
Razem z Remusem powiedzieliśmy to zachęcającym tonem. Chłopak rozejrzał się po klasie.
- Profesor Snape.
Wszyscy ryknęli śmiechem. Uśmiechnęłam się.
- Profesor Snape? Ponoć mieszkasz z babcią?
- No... tak... ale nie chciałbym żeby bogin zmienił się również w nią.
- Nie ,nie źle nas zrozumiałeś. Chodzi nam o co innego. Powiedz nam co twoja babcia zwykle nosi?
- Zawsze ubiera ten sam kapelusz. Wysoki z wypchanym sępem. I zwykle taka długą sukienkę zieloną.
- A ma torebkę? - "Świetnie ,opis nabiera kolorów. Będzie wspaniale czuję to."
- Yhym taką dużą czerwoną.
- Świetnie. Wyobrazisz ją sobie?
Instruując razem z Lupinem Nevilla ,a przy okazji inne osoby znajdujące się w sali. Gdy tylko próba Nevilla wypadła pomyślnie każdy był pomyślnie nastawiony. Do końca lekcji prawie każdy spróbował. No prawie ,prócz Harry'ego i Hermiony i kilku innych osób.

(nie wiem który dzień :D )....
Obrona przed czarną magią stała się ulubionym przedmiotem prawie wszystkich uczniów od trzeciej klasy wzwyż. Uczestniczyłam w każdej z nich. Remus zwalniał mnie z większości zajęć bym pomogła mu w prowadzeniu. Czasami zastanawiam się po co mu moja osoba skoro sam radzi sobie wyśmienicie. Nie zamierzam jednak pytać. Wiem co odpowie. "Jesteś bardziej doświadczona. Umiesz prawie wszystko czego oni się dopiero uczą. Więc nie narzekaj." Jutro Noc Duchów. A dziś wypad do Hogsmeade. Nawet nie wiem czy mam podpisaną zgodę ,więc nigdzie się nie wybierałam. Nie zostawałam sama więc możliwe iż spędzę ten czas w towarzystwie. Siedziałam przy stoliku Krukonów zjadając powoli swoją jajecznicę.
- Ej kujonie!
Odwróciłam głowę w kierunku głosów. Z dala machali do mnie Danny ,Amy i bliźniaki. Przewróciłam oczami z uśmiechem. Nie kończąc śniadania ruszyłam w ich kierunku.
- Mam nadzieję ,że to nie ja jestem tym kujonem?
- Żartujesz sobie? Pewnie ,że to ty! Idziesz do Hogsmeade?
Pokiwałam przecząco głową. Spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Jak to?
- Amy.... spokojnie.
- Czemu nie idziesz?
- Nie wiem czy mogę ,wolę nie ryzykować.
Usłyszałam prychnięcie. Spojrzałam krytycznie na bliźniaków.
- Prychać możecie przy Ślizgonach ,nie radzę przy mnie.
Unieśli ręce w geście poddania.
- Zapytaj Remusa albo Flitwicka. Ponownie pokiwałam przecząco głową.
- Okej.
Chwycili mnie pod pachy i zaczęli nieść w powietrzu. Nie wyrywałam się. Czemu? I tak by mnie nie puścili ,poznałam ich już na tyle by to wiedzieć. Znaleźliśmy się przed drzwiami gabinetu Remusa. Świetnie. Chłopaki zapukali ,a ja odchliłam głowę do tyłu by spojrzeć na towarzystwo z tyłu. Amy i Danny śmiali się. Super! Nie pomogą osobie w potrzebie ,fajnie wiedzieć. Drzwi stanęły otworem.
- Dobra chłopcy możecie ją puścić.
Opuścili mnie tak gwałtownie ,że chwilę później leżałabym na ziemi. Nim jednak moje cztery litery dotknęły ziemi podtrzymała mnie czyjaś ręka.
- Dzięki.
Uśmiechnięta twarz rudzielca z jednej i wystraszona z drugiej.
- A wiec co was do mnie sprowadza?
Już miałam się odezwać gdy kuzynostwo postanowiło mnie wyręczyć.
- Remusie chcieliśmy się zapytać o zgodę na wyjścia do Hogsmeade dla Any.
Mężczyzna zaczął przeszukiwać szaty. Gdy wreszcie znalazł to co zamierzał spojrzał na mnie z uśmiechem. Wyciągnął rękę w której znajdował się papierek.
- Proszę bardzo. Miałem ją dać profesorowi Flitwickowi podczas uczty ,ale znasz moją pamięć.
- Pamięć masz doskonałą ,ale głowę nasiąkniętą nowymi pomysłami na lekcje.
- My to weźmiemy...
Popatrzyłam na chłopaków z zaskoczeniem.
- Ej!
Uciekli wraz z moim kwitkiem. Spojrzała na Remusa.
- Wybacz muszę ich dogonić bo zgubią moje pozwolenie.
- Leć.
Miałam się już odwrócić by odejść. Jednak musiałam coś jeszcze powiedzieć.
- Kupię ci coś słodkiego. Należy ci się.
Puścił mi oczko na pożegnanie.

... wieczór...
Uczta trwała w najlepsze. Było tyle przysmaków więc nawet osoby które były w Hogsmeade opychały się potrawami do bólu brzucha.. nawet występy duchów były w tamtej chwili wspaniałe.
- Koniec uczty! razem z prefektami idźcie do pokoi!
Wszyscy ruszyliśmy za Penelopą. Często spędzałam z nią czas w bibliotece jak tylko nie była ze swoim chłopakiem Percy'm. Myślicie ,że jestem lizusem? Sama zaczynam wątpić w siebie. Razem z Cho ,Dianą i Mariettą weszłyśmy do naszego pokoju.
- Idę spać jestem padnięta.
Zaśmiałam się.
- No co się śmiejesz? Gdybyś miała takie lekcje jak my ze Snape'em to ciekawe jak byś się potem czuła. A i tak traktuje nas troszkę lepiej niż Gryfonów.
- Wierzę ,niestety mam z nimi lekcje. To horror.
- Właśnie... czemu masz z nimi lekcje?
- Sama nie wiem. Taką decyzję podjął dyrektor. Więc nie mam czego kwestionować.
Drzwi do naszego dormitorium zostały prawie że wyważone. W progu stał Roger Davies.
- Ruszcie się wszystkie domy zbierają się w Wielkiej Sali.
- Ale musiałeś nam rozwalać drzwi?
Spojrzał zdezorientowany to na Dianę to na drewniane wrota. Potarł kark zakłopotany.
- Wybaczcie nie chciałem.
- Spoko naprawi się. Reparo.
Drzwi zaraz zostały wstawione na miejsce.
- O.
- Tylko tyle potrafisz powiedzieć? Sam powinieneś ruszyć głową.
Uśmiechnął się promiennie.
- Chodźcie już.
Posłusznie ruszyłyśmy za chłopkiem na dół. W tłumie pierwszoroczniaków wyszukałam Penelopę.
- Wiesz co tu się dzieje Penelopo?
Dziewczyna spojrzała na mnie spod łba.
- Nie wiem. Profesor Dumbledore wszystko wytłumaczy.
Pokiwałam głową. 
- Kujonie!
Rozejrzałam się w moją stronę biegli bliźniacy. 
- Zaczynacie? Wiecie co się stało że musimy tu siedzieć?
- Pewnie. Syriusz Black zniszczył obraz Grubej damy.
Spojrzałam na nich zdziwiona. "Syriusz Black dostał się do Hogwartu. Czy Remus już wie?" Przemówienie dyrektora i wszystko wiadome. Śpimy w Wielkiej Sali póki wszyscy nauczyciele będą przeszukiwać szkolne korytarze. W tłumie wyszukałam Amy. 
- Gdzie Danny?
- Sama go szukam.
- Mój śpiwór obok...
- Naszych ,chodź kujonie.
Przewróciłam oczami.
- Chłopcy czy to jakiś kiepski pomysł na podryw to jakiś nieudany.
- Podryw? Nasz będzie o wiele lepszy. Nawet się nie połapiesz o co chodzi.
- Jak zawsze w waszym towarzystwie.
- Dzięki kuzyneczko. Wyśmiewasz mój pomysł na zrobienie jakiemuś Ślizgonowi żartu.
Wytrzeszczyłam oczy na niego. Zmienił się nie do poznania.
- Szok. Mój kuzyn robi żarty z tymi klonami?
- Zaczynasz? 
- Odwdzięczam się pięknym za nadobne.
- Powiadasz pięknym?
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Pokażcie swoje wytwory. Magiczne dowcipy Weasley'ów zapraszają.
Fred i George spojrzeli po sobie i chwycili mocno swoje torby. Jak je ukryli je przed nauczycielami? Nie wiem ,ale są genialni. Ich żarty są spektakularne. 



------------------------
Reszta na Wattpadzie na którego zapraszam. Nareszcie coś gdzieś jest. :D











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz