Music

sobota, 24 grudnia 2016

Wiedźma

Parała się czarną magią, jednak pomimo tego wywróciła świat wielu mężczyzn do góry nogami. Imię jej brzmi Madona. Jedna z najgorszych sióstr starego Mirrola, okolicznego złodziejaszka. Jako jedyna posiadająca taki dar. Nie mylcie tego z przekleństwem. Kobieta ta nigdy niestrudzona wysiłkiem ręcznym, posługiwała się magią gdy tylko mogła. Magię uważała za jeden z licznych atutów. Wysoka panna o smukłej talii i twarzy białej jak śnieg, posiadała na swoją wyłączność białe jak mleko tęczówki, które wręcz zlewały się z białkiem oczu, krótki, prosty nos i pełne usta. Długie, gęste włosy, które były tak czarne, że przypominały smołę, tworzyły kontrast z jej cerą. Tak była naprawdę piękną kobietą. Dlatego trudno się dziwić, iż każdy mijany mężczyzna wpatruje się w nią jak w obrazek i kupuje coraz to droższe prezenty, by wkupić się w jej łaski. Na ich nieszczęście zawsze kończyli na bruku będąc bez pieniędzy przez swoją głupotę. Więc jeśli to czytasz i marzysz o mężczyźnie średniowiecza zaprawdę powiadam ci nie bądź piękną wiedźmą, bądź piękną kobietą zupełnie nie magiczną i przyjmij tego jednynego, z którym kiedyś będziesz miała gromadkę dzieci. Ale wracając do opowieści...
Madona jakoż iż była najmłodsza zawsze otrzymywała od brata najwięcej. Siostry z zazdrością patrzyły na zdobycze brata oddawane młodej. A było tego dużo złote naszyjniki, pierścienie, korony- tak korony, kradzione z okolicznych zamków, zupełnie niewzruszonych ich zniknięciem. A myślicie, że chociaż jedną rzecz z tego miała chociaż raz na sobie? No dobra, niektóre, te zwracające na siebie największą uwagę założyła raz ewentualnie dwa jeśli było święto, ale więcej niż dwa razy nie założyła niczego. Wybredna, co tu dużo mówić. Im więcej miała, tym więcej chciała i nie można ją było od tego odwieść. No, ale cóż się dziwić, kobiety takie są. Prawda panowie? Więc przejdźmy już do naszej opowieści.

Dzień jak zawsze ponury. Okryty mgłą i zatęchłym zapachem zgniłych ryb. Mieszkanko przy dość popularnej karczmy zawsze było nawiedzane "pięknymi" zapachami przeterminowanego jedzenia i nieszczelnych pęcherzy klientów. Kto to wymyślił by dama taka jak ona, Madona musiały mieszkać w takim miejscu. To było wręcz niewskazane. Dla tego co przypisał jej mieszkanko powinny być tortury najwyższej klasy. No cóż jednak nawet ona nie potrafiła zmienić swojej doli, a jednak przyszłe zdarzenia miały przynieść coś nowego. Wracając jednak do dnia dzisiejszego... Madona brała już miotłę, gdy do pomieszczenia wpadł zdyszany mężczyzna. Wysoki, smukły i z burzą ciemnych włosów, liczący dwadzieścia wiosen chłopak o ciemnych oczach, zupełnie innych niż siostra, patrzył na nią z nieskrywaną radością.
- I z czegoś taki szczęśliwy Mirrolu?
- Przyniosłem kolejny prezent, siostrzyczko.
Dziewczyna skrzywiła się.
- Miałeś tak do mnie nie mówić.  Zakazałam Ci.
- Ale to nic Ci nie da. I tak dalej będę tak mówił. I koniecznie jak najszybciej musisz się do tego przyzwyczaić Madono. Jesteś przecie młodsza i to ja powinienem stawiać zakazy i nakazy.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele. Może jesteś starszy o dwie wiosny, jednak to ja jestem kobietą i ja mam tu prawdziwą władzę. Nie ty, ja. Zapamiętaj to lepiej.
Chłopak uśmiechnął się z nieskrywaną satysfakcją, że doprowadził siostrę do złości.
- Siostrzyczko, złość piękności szkodzi. A jak zaszkodzi nie będzie odwrotu. No chyba, że byłabyś czarownicą i potrafiła wracać do swojej osiemnastej wiosny miliony razy.
Kobieta uniosła brwi do góry. Tym razem brat ją zaciekawił.
- Chociaż raz bracie mówisz coś do rzeczy. Jestem z ciebie dumna.
"Znajdziemy sposób, nie martwcie się, ty i siostry pożałujecie, że kiedykolwiek mnie poniżaliście. Jeszcze trochę i się policzymy."
- Wracając do twojego małego prezenciku, co tam skrywasz bracie?
Z jeszcze szerszym uśmiechem wyciągnął w jej stronę małą sakiewkę. Chwyciła ją obojętnie i wysypała zawartość na rękę. Gdy przyglądała się małemu czarnemu kamykowi zaczęła marszczyć brwi. Tym razem brat spaprał sprawę podarunku.
- Przyniosłeś mi węgiel?
Krótkie westchnięcie i przewrócenie oczu, następnie wyjaśnienia. Wystawiał jej cierpliwość na ciężką próbę.
- Ten czarny kamień to nie węgiel, a czarny diament. Bardzo rzadki. Jedyna osoba, która go posiada jest akurat w mieście. Skorzystałem z okazji i... no cóż odebrałem i oddałem właścicielowi, którym jesteś ty.
Wytłumaczenie to tylko go uratowało. Zaciekawiona tym okazem bardziej niż na początku, zaczęła się mu przyglądać z większą uwagą. Niemalże z czułością pogładziła jego gładką nawierzchnię. Spojrzała ponownie na chłopaka.
- Dziękuje.
Ciemnooki uniósł brwi do góry zaskoczony słowami siostry. Po raz pierwszy usłyszał z jej ust jakiekolwiek podziękowania. Dziewczyna dalej się uśmiechała. I do niego i do kamienia.
- Wybacz czy ja się przesłyszałem, czy ty naprawdę mi podziękowałaś?
- Nie przyzwyczajaj się za bardzo. To był ten jeden jedyny raz.
- Zawsze to coś. Lecę na dalsze poszukiwania. Nie czekaj.
Wybiegł z mieszkanka nim ta zdążyła odpowiedzieć.
- Nawet nie zamierzałam.
Chwyciła klucz wiszący na haczyku w kuchni i trzaskając drzwiami wybiegła jak brat, wcześniej zamykając.






-----------------------------------------

Postaram się o trzy części w których rozwinę opowiadanie na zamówienie koleżanki.
Mam nadzieję że ci się podoba i jakoś mi to podarujesz.
Mam nadzieję, że tym razem moje pisanie o poprawionej aktywności nie będzie naciąganiem i zwykła bujdą. Postaram się o to lepiej w Nowym Roku, a najlepiej zacznę już w najbliższym tygodniu.


Wesołych świąt wszystkim czytelnikom i Sylwestra w rytmach waszej ulubionej muzyki :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz