Music

poniedziałek, 28 września 2015

Rozdział 6

Droga do Rzymu była wyczerpująca . Natknęliśmy się jeszcze na co najmniej pięć, sześć potworów .
- Gdzie idziemy dalej ?
- Szukamy odpowiedniej szkoły . A znajdziemy ją w tej kafejce na końcu ulicy . To znaczy przez internet.
Wszyscy na mnie spojrzeli zdumieni mają odpowiedzią .
- Skąd wiesz ,gdzie co jest ?
Przewróciłem oczami i spojrzałem na wszystkich przelotnie .
- Zapominacie ,że mieszkałem we Włoszech ?
- Pamiętamy doskonale synu Hadesa . Ale wiemy ,że dokładnie żyłeś w Wenecji ,nieprawdaż ?
Pokiwałem głową ,zgadzając się z nimi całkowicie .
- Oczywiście ,ale to nie znaczy ,że nie odwiedzałem Rzymu lub nie słuchałem jakiś nowinek .
Ruszyliśmy powoli w stronę lokalu dalej się sprzeczając . Doszliśmy do wejścia ,gdy nagle drzwi nagle się otworzyły . Wyszedł z nich jakiś koleś . W dodatku pijany . Porządnie pijany . Przepuściliśmy go i mimo ,że przystawiał się do każdej dziewczyny nam towarzyszących postanowiliśmy dać mu spokój. Weszliśmy do środka .Grupie kazałem zaczekać podczas gdy ja będę załatwiał ważne informacje .Podeszłem do kontuaru ,za którym przebywał sprzedawca .
- Buongiorno .
- Buongiorno ragazzo ,buongiorno .( Dzień dobry chłopcze ,dzień dobry. )
- Vorrei utilizzare un computer . ( Chciałbym skorzystać z komputera. )
- Per favore . ( Proszę bardzo. )
Mężczyzna wskazał dłonią najbliżej stojący komputer .
- Grazie voi ,grazie .
Machnąłem ręką do przyjaciół by ruszyli za mną . Zasiadłem do komputera i wpisałem nazwisko poszukiwanej przez nas rodziny .
- Co napisałeś ?
- Nazwisko tej rodziny .
- I co znalazłeś ?
- Bardzo dużo .
- A konkretnie ?
- Jest ich piątka . Chodzą do szkoły artystycznej Accademia del Superfluo i są chlubą szkoły .
- Naprawdę?
- Nie wierzysz ? To spójrz Annabeth .
Dziewczyna zbliżyła się do ekranu i
- Nic nie rozumiem z tego co jest tu napisane .
Spojrzałem z powrotem na ekran . Ach no tak ... Zaśmiałem się głośno w duchu .
- Wybacz zapomniałem ,że wy nie umiecie tylu języków co ja .
- A ile ty umiesz synu Hadesa ?]
Zacząłem liczyć ,ale oni najwyraźniej inaczej to odebrali .
- Tak myślałem ,że żadnego więcej nie umiesz . - Percy ,najwyraźniej ty nie myślisz normalnie .
- Zamknij się synu Posejdona .
- A jaki masz powód by kazać mi się zamknąć ?
Uśmiech wpełzł mi na twarz . Syn pana mórz od razu zamilkł i zamarł ze zgrozą ,że tym razem może przegiął .
- Percy ,ja w przypadku do ciebie ... Myślę .Myślę rozsądnie na dodatek .Ale w twoim przypadku to trochę inaczej wygląda ,nieprawdaż ?
Chłopak zmieszany pokręcił głową najwyraźniej się ze mną nie zgadzając . Za to reszta grupy powoli zaczynała trząść się ze śmiechu . Percy nachmurzył się jeszcze bardziej widząc ich reakcje .
- Dobra to robimy z misją ?
- Znaleźliśmy informacje ,więc ruszamy do Accademia del Superfluo . To chyba oczywiste ,prawda Percy ?
Tym razem pokiwał głową zgadzając się ze mną gdzieś w połowie stu procent .


                                                       ********************


Tuż przed budynkiem szkoły większość się zawahała . Taaa i ja również . Dziwne co ? Syn Hadesa ,który przeżył wiele boi się wejść do szkoły ,normalnie super . Chyba jedyną zrezygnowaną osobą był Percy . Tylko on najbardziej z nas nienawidził szkoły .
- No to do dzieła . Lou wiesz co robić .
Kiwnęła głową i ruszyła przodem mrucząc jakieś zaklęcie pod nosem .
- Co ona robi ?
- Ann poznaj nową Lou . Tą co bez przerwy delektuje się ,że jest córką bogini magii , Hekate.
Uczniowie nawet nas nie zauważali . Doszliśmy do pokoju dyrektora szkoły niezauważeni ,albo wręcz przeciwnie ,wszyscy nas widzieli ,ale po prostu nie zwracali na nas zbyt dużej uwagi . Zapukałem do drzwi .  Gdy tylko usłyszałem słowo "Wejść" ,otworzyłem drzwi i wpuściłem resztę . Dyrektor spojrzał na nas zdziwiony .
- Dużo was kochani ,oj dużo . Czego sobie życzycie ?
_ Proszę pana my jesteśmy tu nowi . I przyjeżdżamy tu z wymiany międzyszkolnej .
- A skąd przybywacie ?
- Z Ameryki .
- A znacie może mojego starego Chejrona ?
Wszyscy zaniemówili . Włącznie ze mną . Ale za to ja jako pierwszy oprzytomniałem i przyjrzałem się  dyrektorowi szkoły . Wydawał się znajomy .
_ Eryks . Ha . Nie wierzę .
Oczy mężczyzny zwróciły się teraz na mnie . Czyżby zabłysła w nich iskierka rozbawienia ? No cóż nieważne .
- Syn Hadesa chyba jako jedyny mnie rozpoznał prawda córko Ateny ?
Annabeth potrząsnęła głową ,tym samym otrząsając sie z nadmiernego zdziwienia .
- Masz rację . Ja ciebie nie poznałam . Ale czy możemy wrócic do sprawy ,z którą tu przyszliśmy ?
- Proszę bardzo .
- Chcielibyśmy przez ten ostatni miesiąc przed wakacjami pójść do szkoły . Mamy misję od dyrektora obozu i samego Hadesa . Ponoć chodzi tu rodzina Loud i my mamy ją odnaleźć ...
- Nim zrobią to inni ,ale o wiele groźniejsi .To bardzo ważne proszę pana . Proszę nam pozwolić zostać tu ten jeden miesiąc .
Mężczyzna zastanawiał się chwilę . Potem zadzwonił telefonem . Po chwili w drzwiach pojawiła się wysoka kobieta .
- Samantho zapisz dane tych dzieci proszę . Od dziś to nasi nowi uczniowie . Pamiętajcie - zwrócił się z powrotem w naszą stronę - rogulamin was obowiązuje i... mam nadzieję iż posiadacie jakieś zdolności artystyczne . Bo inaczej będzie wam tu naprawdę ciężko, nawet z dziećmi młodszymi od was o kilka lat . A teraz do widzenia uczniowie .
Spojrzeliśmy na naszego nowego dyrektora z niemym podziękowanie i wyszliśmy za Samanthą .

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 5

- Clint ty jesteś ślepy !!
Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem .
- Dzięki ,że dodajesz mi otuchy Natasho .
Na jej policzki wyszedł rumieniec wstydu . Mężczyzna podszedł do najbliższego drzewa i ułożył tam nieprzytomną dziewczynę .
- Jak ty się orientujesz w terenie skoro .... no wiesz ...?
- Znam to miejsce jak własną kieszeń . Nauczyłem się metodą prób i błędów . To czasami skuteczniejsze niż myślisz .
- Wierzę. Widziałam jak wychodzisz z domu . Zupełnie jakbyś widział normalnie drogę przed sobą .
- Wiele się nie mylisz .
- A ta dziewczyna to kto ?
Powiedziałam odwracając się w stronę drzewa pod ,którym została położona dziewczyna . Niestety jej tam nie zastałam .
- To jest ...
- Clint jej nie ma . Zniknęła .
Spojrzał na mnie zaskoczony .
- Cooo ? - zapytał chwytając mnie za rękę - musimy koniecznie ją znaleźć !
- Czemu ?
- Uwierz mi , nie chcesz wiedzieć . A przy najmniej nie teraz . Obiecuję opoeiem ci wszystko jak tylko ją znajdziemy .
Pokiwałam głowąvi zacisnęłam jego rękę mocniej by wiedział iż rozumiem .
- Trzymam cię za słowo Clint .
- Jak daleko jesteśmy od głównej drogi ?
Oszacowałam precyzyjnie odległość .
- Co najmniej pięćset metrów .
- Ile czasu rozmawialiśmy ?
- Co najmniej dziesięć minut .
Mężczyzna zamyślił się . Dopiero po chwili powiedział co krążyło mu po głowie .
- Nie uciekła daleko ... Chyba ,że ... Nie to nie możliwe .... A może .... Hmmm ..... Raczej nie .....
- Chłopie co ty masz na myśli . Wiesz co czasami cię nie rozumiem .
Uśmiechnął się trochę figlarnie .
- Po prostu weź prowadź najlepiej biegiem mnie w kierunku miasta . No chyba ,że wolisz by większość miasta ,albo i świata uległa nagłej autodestrukcji ?
W odpowiedzi tylko mocno chwyciłam jego rękę i pognałam w dobrze mi już znaną drogę prowadzącą do miasta . W tłumie ludzi znaleźliśmy się dziesięć minut później . Miałam naprawdę bardzo dobre tępo .Dostałam nawet lekkiej zadyszki ,co oczywiście deczko mnie zdziwiło.
- I co Sherlocku ? Co dalej?
Zmarszczył brwi . Rozglądał się wokół jakby próbował wypatrzyć ją w tłumie . Co oczywiście narazie się nie zdarzy ,bo po pierwsze nie widzi ,a po drugie nie widzi . Och przepraszam powtórzyłam dwa razy to samo . No cóż ,ale taka prawda . Tym razem ja to zrobiłam . Wyszukiwałam wysokiej blondynki na około dziewiętnaście ,dwadzieścia lat .Z chyba najbardziej niebieskimi oczami świata . Dopiero za drugim razem dojrzałam w tłumie blond włosy .
- Idziemy . Szkoda ,że nie mam twojego sokolego wzroku . Za pierwszym razem bym ją dojrzała .
- Może kiedyś sama będziesz miała mój sokoli wzrok Natasho może kiedyś .
- Dzięki ,że dodajesz mi otuchy Clint .
Uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony .
- Prowadź inaczej nigdy jej nie znajdziemy.
Chwyciłam go znowu za rękę i ruszyłam biegiem.  Znowu .

           ****************
Wybaczcie za tydzień postaram się być punktualna . Dziś dodaje rozdział i tu i na moim drugim blogu

familiabatmana.blogspot.com

sobota, 5 września 2015

Rozdział 5

Ruszyliśmy na Italię.  Coś mi podpowiadało ,że tam możemy zastać rodzinę Loud . Przynajmniej nie będę miał problemu z rozmową jak moje towarzyszki. Jesteśmy już dwa dni drogi od obozu. Czasami fajnie tak dostać jakąś misję.  Z myśli wyrwał mnie głos Lou .
- Ale czy to nie satyrzy powinni szukać nowych herosów ?
- Jak zauważyliśmy jest to w takim razie bardzo poważna misja. I czeka nas długa droga .
- Gdzie zmierzamy Nico ?
- Do Włoch . A dokładnie do Rzymu .
- Będzie czas trochę pozwiedzać ?
- Mamy niecałe dwa tygodnie . Dokładnie znowu dziesięć dni .
- A jaka jest przepowiednia ?
- Może powiem jak będziemy na miejscu .
- Uważasz ,że tak bezpieczniej ?
- Jak dla mnie i dla was tak. Ale to konieczne .
Wzruszyły ramionami . Wyczułem pod ziemią jakieś wibracje .
- Broń .
- Co "broń" ?
- Dobądźcie broni dziewczyny . Natychmiast .
Szybko dobyły miecze . Przed nami pojawiła się Chimera ,a za nami trzy siostry erynie .
- Alekto ? Co cię tu sprowadza ?
- Zemsta synu Hadesa ,zemsta .
- Dobrze ,ale co tutaj robią Tyzyfona i Megiera ?
- To moje siostry . Bez nich nigdy sama nie wymierzę kary .
- A ta Chimera po co ? I komu tą karę chcecie wymierzyć ?
- Za dużo pytań panie di Angelo . Jest ich równie dużo co potworów was otaczajacych .
Zaśmiała się . Szkoda ,że brzmiał jka obdzierane ze skóry koty . Teraz przyjrzałem się uważniej potworom przed nami . Chimera, Echidna, Hydra, Minotaur, trzy siostry gorgony : Meduza, Steno i Euryale . Super!!!!! To przereklamowane życie i szczęście do potworów herosa .
- Lacy, iryfon . Poproś by nasza ekipa ratunkowa pojawiła się jak najszybciej .
Wyjęła drachmę i butelkę wody ustawiła i wylała lekkim strumyczkiem na ziemię . Tęcza . Drachma .Modlitwa do Iris. I połączenie ! Euforia ! Na "ekranie" ukazały się cztery twarze .
- Chejronie potrzebujemy jak najszybciej naszej ekipy ratunkowej .
Najwyższa postać poruszyła się z niedowierzeniem .
- Lacy poobserwuj trochę teraz ty .
Dziewczyna wstała posłusznie i zajęła wyznaczone miejsce .
- Chejronie ,wyślij ich najprędzej ja potrafisz . Potworów jest zbyt dużo jak na naszą trójkę. Może w szóstkę nam się uda ,ale nie trójkę.
- Kto tam jest ?
- Chimera, Echidna, Minotaur, gorgony, Hydra i erynie .
- Wszystkie trzy ?
- Tak . Ja i te moje szczęście prawda ?
- Już ,już pojawią się za kilka minut ,póki co starajcie się nie walczyć .
Pokiwałem głową z jedną maleńką nadzieją . Ale jak to się mówi "Nadzieja zawsze umiera ostatnia ". Podczas gdy my odpieraliśmy ataki po półgodzinie pojawiły się posiłki. Dopiero wtedy zaczęła się zabawa. Ja kontra erynie, Lacy kontra Echidna, Percy kontra Minotaur i Chimera, Annabeth kontra gorgony, a Jake dostał hydrę. Gdy tylko czwórka z nas uporała się ze swoim wrogiem, Ja i Lou z Jake'iem pomogliśmy Percy'emu i Ann. Szybko uporaliśmy się z kłopotem.
- Jak się tu znaleźliście ?
- Pegazy . Z pomocą pegazów .
Na chwilę jakby zrobiło się między nami jakoś dziwnie . Tak jakby niezręcznie.
- No to co ... wygląda na to ,że dalej idziemy razem .
Uśmiechneli się i zmęczeni padliśmy na ziemię tuż obok ogromnego drzewa .
- Ktoś jest ranny ?
- Ja ,ale tylko ręka .
Podałem Jake'owi odpowiednią ilość ambrozji .
- Mmm nie ma to jak ulubione smaki . Gdzie idziemy ?
- Italia . Konkretnie Rzym .
- Będziemy chodzić do szkoły ,prawda ?
- Tak Percy ,żeby znaleźć tą rodzinę trzeba iść do szkoły .
- Ooohhh .... Nie znoszę szkoły .
- Wiemy Percy ,wiemy . Ile jeszcze drogi przed nami ?
- Jeszcze jakieś dzień pociągiem i co najmniej dwa statkiem .
- Zjedli, popili, odpoczeli? To teraz w drogę !
Najwyraźniej Lacy i Lou mają najwięcej energii .
- A co zrobimy jak nas nie przyjmą do szkoły ?
- Annabeth spokojnie . Mgła załatwi wszystko .
- Lou jesteś pewna ?
- Oczywiście ,że tak .
- Dobra to ruszamy w długą drogę herosi . Wszystko omówimy po drodze .
Wstaliśmy ociągając się trochę, ale zaraz żwawym tempem ruszyliśmy dalej . Miałem tylko nadzieję, że większa grupa potworów nie otoczy nagle naszej szóstki .