Music

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 5

- Clint ty jesteś ślepy !!
Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem .
- Dzięki ,że dodajesz mi otuchy Natasho .
Na jej policzki wyszedł rumieniec wstydu . Mężczyzna podszedł do najbliższego drzewa i ułożył tam nieprzytomną dziewczynę .
- Jak ty się orientujesz w terenie skoro .... no wiesz ...?
- Znam to miejsce jak własną kieszeń . Nauczyłem się metodą prób i błędów . To czasami skuteczniejsze niż myślisz .
- Wierzę. Widziałam jak wychodzisz z domu . Zupełnie jakbyś widział normalnie drogę przed sobą .
- Wiele się nie mylisz .
- A ta dziewczyna to kto ?
Powiedziałam odwracając się w stronę drzewa pod ,którym została położona dziewczyna . Niestety jej tam nie zastałam .
- To jest ...
- Clint jej nie ma . Zniknęła .
Spojrzał na mnie zaskoczony .
- Cooo ? - zapytał chwytając mnie za rękę - musimy koniecznie ją znaleźć !
- Czemu ?
- Uwierz mi , nie chcesz wiedzieć . A przy najmniej nie teraz . Obiecuję opoeiem ci wszystko jak tylko ją znajdziemy .
Pokiwałam głowąvi zacisnęłam jego rękę mocniej by wiedział iż rozumiem .
- Trzymam cię za słowo Clint .
- Jak daleko jesteśmy od głównej drogi ?
Oszacowałam precyzyjnie odległość .
- Co najmniej pięćset metrów .
- Ile czasu rozmawialiśmy ?
- Co najmniej dziesięć minut .
Mężczyzna zamyślił się . Dopiero po chwili powiedział co krążyło mu po głowie .
- Nie uciekła daleko ... Chyba ,że ... Nie to nie możliwe .... A może .... Hmmm ..... Raczej nie .....
- Chłopie co ty masz na myśli . Wiesz co czasami cię nie rozumiem .
Uśmiechnął się trochę figlarnie .
- Po prostu weź prowadź najlepiej biegiem mnie w kierunku miasta . No chyba ,że wolisz by większość miasta ,albo i świata uległa nagłej autodestrukcji ?
W odpowiedzi tylko mocno chwyciłam jego rękę i pognałam w dobrze mi już znaną drogę prowadzącą do miasta . W tłumie ludzi znaleźliśmy się dziesięć minut później . Miałam naprawdę bardzo dobre tępo .Dostałam nawet lekkiej zadyszki ,co oczywiście deczko mnie zdziwiło.
- I co Sherlocku ? Co dalej?
Zmarszczył brwi . Rozglądał się wokół jakby próbował wypatrzyć ją w tłumie . Co oczywiście narazie się nie zdarzy ,bo po pierwsze nie widzi ,a po drugie nie widzi . Och przepraszam powtórzyłam dwa razy to samo . No cóż ,ale taka prawda . Tym razem ja to zrobiłam . Wyszukiwałam wysokiej blondynki na około dziewiętnaście ,dwadzieścia lat .Z chyba najbardziej niebieskimi oczami świata . Dopiero za drugim razem dojrzałam w tłumie blond włosy .
- Idziemy . Szkoda ,że nie mam twojego sokolego wzroku . Za pierwszym razem bym ją dojrzała .
- Może kiedyś sama będziesz miała mój sokoli wzrok Natasho może kiedyś .
- Dzięki ,że dodajesz mi otuchy Clint .
Uśmiechnął się wyraźnie rozbawiony .
- Prowadź inaczej nigdy jej nie znajdziemy.
Chwyciłam go znowu za rękę i ruszyłam biegiem.  Znowu .

           ****************
Wybaczcie za tydzień postaram się być punktualna . Dziś dodaje rozdział i tu i na moim drugim blogu

familiabatmana.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz