Music

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 3

Wpadłam do wody z zawrotną szybkością . Wypłynęłam z wody na brzeg i zaczęłam szukać jakiejkolwiek kryjówki . W pobliżu były tylko skały ,które gromadziły się tuż przed lasem . Podczas ,gdy ja się chowałam Hulk wpadł do jeziora z takim impetem ,że większość wody jaką zawierało znajdowała się na suchym lądzie ,który był teraz mokry . Mokry stwór wypadł z wody jak huragan z rykiem i wściekłością na twarzy .
- Wyłaź !!!!
Krzyczał na mnie i węszył jak za jakimś smakowitym kąskiem .Gdy znalazł się zaledwie kilkanaście metrów od mojej kryjówki coś świsnęło w powietrzu uderzając wielkoluda w nogi ,tors i twarz . Siedziałam bez oddech i czekałam co wydarzy się dalej .
- Co jest grane ??
- Dalej chcesz mnie zabić ?
Hulk otrząsnął się i rozejrzał dookoła . Podrapał się po głowie i zmarszczył brwi wyglądając przy tym jak przerośnięta zielona małpa .
- Wdowa ? Czemu miałbym chcieć cię zabić
- Wiesz ... - powiedziałam wychodząc powoli z kryjówki .- Mieliśmy  niemiłe spotkanko kilkanaście minut temu . Chyba pierwsze od trzech lat rozwiązania grupy .
- Wybacz ,ale powiedz czego chcesz ode mnie ?
- Grupa zostaje reaktywowana . I potrzebujemy ciebie by mieć nasz cały ,dawny skład . Jedyny i niezastąpiony .
- StarkTower ? Tam się gromadzimy ?
- Oczywiście . Nasze miejsce jest tam .
Nim dokończyłam zdanie wielkolud odbił się od ziemi i zniknął mi z oczu .
- Taaa ... tak myślałam . Dobra to skąd nadleciało to coś ?
Weszłam na górkę i rozejrzałam dokładnie .
- Szkoda ,że nie mam tak dobrego wzroku jak on ...
Ruszyłam w poszukiwania by nie zaprzątać sobie głowy moimi wymysłami i wyrywkami z przeszłości . Miałam tylko nadzieją ,że moje przypuszczenia są poprawne . Gdy tylko wyszłam zza góry ,ujrzałam panoramę San Francisco . Znalazłam ścieżkę ,którą udałam się do miasta . Droga zajęła mi trochę więcej niż myślałam . Będąc już na wejściu do miasta wpadłam na dwoje ludzi . Osoba wyższa miała kaptur na głowie ,przez co jego twarz ,była niewidoma .
- Bardzo przepraszam nie zauważyłam pani .
Dziewczyna odznaczała się niebieskimi jak niebo ,inteligentnymi oczami . Była prawie mojego wzrostu . Jej blondbursztynowe włosy były związane w koński ogon .
- Spokojnie . Nic się nie stało .
Dziewczyna oddaliła się trzymając swojego partnera za ramię . Ruszyłam dalej w drogę . Ale na najbliższym zakręcie ukryłam się za drzewami ,bacznie przyglądając się odchodzącej parze . Ostatnie co zauważyłam to jak wchodzą do jednego z trzech domków niedaleko rzeki . Coś mnie w nich zaciekawiło ,ale nie wiedziałam co . Kryłam się za drzewem kilka godzin i czekałam na choćby jedną małą wskazówkę . Niestety nic takiego się  nie zdarzyło . Ruszyłam do miasta by zaopatrzyć się w jakikolwiek prowiant . Miałam przeczucia ,że już niedługo coś się wydarzy .

( 3 os.l.poj.)
W tym samym czasie w domu nieznajomych ...
- Pomóc ci ?
- Nie dziękuje . Poradzę sobie sama . Powiedz mi lepiej co ty sobie myślałeś ? Jak mogłeś być taki nieostrożny ?
- Nie denerwuj się . Przecież słyszałaś ryk Hulka Wiedziałaś ,że sama sobie nie da rady .
- Tak ,tak . Ale sam narażasz się na odkrycie ,a przecież nie chcesz ,żeby cię znaleźli i wiedzieli co ci się stało .
- Jak mnie znajdą i zabiorą ze sobą to ty idziesz ze mną .
- Dobra ,teraz się nie ruszaj pora no twój okład leczniczy .
Dziewczyna podeszła do mężczyzny i położyła mu na twarzy mokry ręcznik . Wróciła do kuchni i zaparzyła herbatę w dwóch kubkach .
- Jesteś pewna ,że nie chcesz pomocy ?
- Tak jestem pewna . Siedź spokojnie i nie przejmuj się ,dobra ?
- Jak chcesz . Ale ....
- Tak wiem ,wiem ,że pomożesz mi zawsze ,gdy tego będę potrzebować .
Między nimi zapadła cisza dopóki mały ktosiek nie uznał ,że teraz jest najlepsza pora by wyjść z ukrycia .
- Jesteś głodny maluchu ?
W odpowiedzi wąż o niebieskich łuskach i zielonym czubem biegnącym od głowy do końca ogona .,tylko spełzł jej z ramienia i zatrzymał obok talerza ,na którym chwilę później pojawił się posiłek . Ucieszony stworek ,szybko pożarł swój obiad i znów wrócił na swoje miejsce na ramieniu dziewczyny .
- Dalej  nie mogę uwierzyć ,że ty tak po prostu oswoiłaś tego węża .
- Błagam cię od tego wypadku wszystko jest dla mnie nowością i niczym do uwierzenia . Czasami nawet na sobą przez to wszystko nie panuję .
Mężczyzna podszedł do niej powoli i położył rękę na ramieniu
- Wiem ,że to trudne ,ale się nie martw . Wszystko będzie dobrze . Uwierz mi .
- Dzięki . - dziewczyna wtuliła się do chłopaka z zaczerwienionymi oczami .
- Odpocznij . To dla ciebie zbyt wiele . Zajmujesz się mną , swoim pupilem i jeszcze całym domem . To za dużo jak na twoje nerwy i siły .
Poprowadził ją w kierunku kanapy ,a sam usiadł w fotelu obok .

 ( perspektywa Wdowy ) dwie godziny później ..

 Usłyszałam wybuch . Dym wydobywał się z trzeciego domu ,czyli z domu nieznajomych . Rzuciłam wszystko na ziemię i ruszyłam biegiem w stronę płonącego budynku . W drzwiach zauważyłam postać zbliżającą się do progu drzwi z czymś ,lub kimś na rękach . Wbiegłam do środka chcąc pomóc ,lecz na marne . Gdy tylko oddaliliśmy się wystarczająco daleko od płonącego domu przyjrzałam się zakapturzonej wtedy postaci . Rozpoznałam go od razu . Na początku uznałam ,że  nic mu się nie stało ,lecz gdy tylko spojrzałam mu w twarz ... Po prostu odebrało mi mowę .
- Clintt ... tyyy .....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz