Music

piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 4

Bawiłem się w instruktora sztuki walki mieczem lub jak wolicie nauczyciela dla początkujących . Oni nawet nie poszli na obiad !!!!! Czy oni mają zamiar głodować ?! No cóż tego się nie dowiem . Po kilku minutach od konchy na obiad pojawił się cały domek Ateny.  Annabeth jako grupowa stała na przodzie przypatrując się nasze grupce z zaciekawieniem. Zeszła na dół wolno .
- Chejron powiedział ,że za niecałe piętnaście minut odbędzie się jednak zebranie . Mogłabyś przekazać reszcie ?
- Ale trzeciej osobie ,którą wybrałeś sam musisz przekazać .
- Wiem . Jak zajdziesz do dziesiątkj ,powiedz Piper ,że ma przyjść z Lacy .
Wiem . Ale czy nie mówiłeś jej to za pierwszym razem jak nas o tym informowałeś ?
- To tak dla przypomnienia .
Pokiwała głową i odeszła . Reszta jej domku została pod przewodnictwem Malcolma .
- Powiedz ,że mogę ich zostawić pod waszą opieką ?
- Idź to musi być ważna sprawa .
- Dzięki .
Ruszyłem szybko do domku dwadzieścia.  Znowu otworzyła grupowa .
- Czy ty wogóle nie wychodzisz z domu ?
- Czasami jak nie mam nic do roboty . Co cię znowu do mnie sprowadza synu Hadesa ?
- Spotkanie jednak szybciej . Za piętnaście niecałych minut Chejron chce nas koniecznie widzieć .
- Yhym ... Poczekaj chwilę pójdziemy razem jeśli ci to nie przeszkadza .
Pokiwałem głową ,a dziewczyna zniknęła za drzwiami tylko na kilka sekund. Pojawiła się dosłownie po dwudziestu . Ruszyliśmy w stronę Wielkiego Domu . Już z daleka widać było postać centaura na werandzie . Przyśpieszyliśmy tylko kroku . Nauczyciel zaprosił na s do środka . Na miejscu zastaliśmy już pozostałych ,każdy zajmował swoje miejsce . Sam stanąłem w swoim ulubionym miejscu w cieniu przy kominku .
- Wiecie wszyscy po co się tu zebraliśmy ?
- Ja nie wiem .
- Ja również . Ani ja ani Lacy nic nie wiemy .
- Także nie wiem .
Córki Afrodyty i córka Hekate z synem Hefajstosa byłi wyraźnie lekko zdenerwowani .
- Spokojnie . To zebranie w sprawie kolejnej misji . Tym razem prowadzić ją będzie syn Hadesa . Nico ,powiedz kto ma iść z tobą .
- Ja , Lacy i Lou . Percy , Annabeth i Jake .
- Nico czemu my ?
- Primo mój ojciec wybrał Lacy .a ja Lou . Secundo przyda mi się zarówno córka Afrodyty jako negocjator i córka Hekate z magią Mgły w małym paluszku . I wyruszamy jeszcze dziś zaraz po naradzie wszyscy idą się pakować . Ann ,Percy ,Jake . Wy jesteście misją ratunkową . Gdy tylko będziecie nam potrzebni skontaktujemy się przez iryfon . Mam nadzieję ,że będziecie gotowi w każdym momencie .
Narada trwała w nieskończoność.  Zakończyła się dopiero o 16.00 .Czyli trwała dobra dwie godziny .  Miło . Razem z dziewczynami udaliśmy się do swoich domków po ekwipunek . A skoro na swój już spakowałem wcześniej, szybko uporałem się z resztą rzeczy przy moim łóżku . Sprawdziłem czy wszystko mam i udałem się w stronę sosy Thalii . Po chwili doszły także Lacy i Lou . Pożegnaliśmy się z ekipą ratunkową i Chejronem . Przekraczając barierę znaleźliśmy się na radarze wielu potworów na co najmniej kilometr ,dwa .
- Chwyćcie moich rąk . Pierwszą część ,albo kawałek przejdziemy cieniem .
- To bezpieczne ?
- Lacy spokojnie ja nad tym panuję .
Blondynka jakby nie przekonana z wahanie chwyciła moją dłoń . Lou spojrzała to na mnie to na blondwłosą heroskę i uczyniła to samo . Przed oczami zamajaczyła ciemność .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz